

Mama wraca do pracy
Po urodzeniu dziecka dla każdej kobiety najważniejsze jest dziecko.
Nie myśli o pracy, problemach (chyba że nie uda się ich uniknąć), obowiązkach domowych itp.
Pierwszy okres oseska to przewijanie, całowanie, karmienie i spacery po osiedlowych zakątkach.
Drugi okres to gotowanie zupek, przewijanie, zabawianie i oczywiście całowanie. Zaczyna się robić coraz ciekawiej, dziecko rośnie, zaczyna zauważa obecność otaczający go świat, kontaktuje, śmieje się i staje się coraz bardziej urocze.
Pojawia się wtedy walka z czasem, bo przecież trzeba wracać do pracy! szef nie poczeka, obowiązki wracając i zmora powrotu i rozstania na te 8 godzin z dzieckiem przybliża się nieubłaganie. Wtedy mamuśki zaczynają rozważać.
Po pierwsze: nie wie, czy to dobry moment, by zostawić dziecko. Czy to nie wpłynie źle na rozwój dziecka.
Mówi się, że w pierwszych trzech latach życia u dziecka rozwija się cała umiejętność spojrzenia na świat.
Kontakt z otoczeniem, poznawanie, rozumienie. Jest w tym dużo prawdy, bo na pewno łatwiej byłoby spojrzeć na to wszystko co nowe z mamą obok. Dziecko czuje się bezpieczne, nie musi poznawać wszystkiego co nowe w otoczeniu nieznajomych osób, nie poznaje negatywnych emocji, rozstania.
Nie jest to łatwe bo każde dziecko rozwija się inaczej, adoptuje się inaczej. Każda mama ma inne priorytety, inne problemy i potrzeby. Każdy moment wydawać się będzie tym złym, trzeba po prostu spróbować i wiedzieć, że dziecko czym starsze więcej wie, rozumie i jest coraz trudniej.
Po drugie: kobieta obawia się, czy uda jej się pogodzić role mamy i pracownika.
Jest w tym dużo prawdy, obowiązki w domu i w pracy mogą nie iść w parze. Choć z władnego doświadczenia wiem, że budzi to w nas wiele nowych umiejętności: lepszą organizację, wszystko planujemy, ustalamy i pobudzamy nową energie do działania. Kontakt z ludźmi, satysfakcja z pracy, też jest potrzebna. Kobieta czuje się aktywna, spełniona, stęskniona za dzieckiem, chce oddać każdą pozostałą godzinę dla tylko jemu. Nie ma tego rozgoryczenia, tej monotonii dnia, która nie zawsze dobrze wpływa na młode mamy. Wspólne spacery zaczynają być ciekawe, czytanie bajek to czas przytulania i całowania, a jedzenie posiłków to czas delektowania i zabawy.
Po trzecie: co wybrać – żłobek, nianie czy przywieź babcie z drugiego końca świata.
Najlepsza byłaby babcia, choć nie każdy może sobie pozwolić na taki przywilej. Nie każda babcia dzisiaj chce mając swoje obowiązku zajmować się wnukiem. Nie każdy rodzic chce, aby babcia stawiała warunki i mówiła co jest dla jego dziecka dobre. Nie każda teściowa jest dobra w oczach synowej. Dlatego pojawia się instytucja – niania. Trochę jak babcia, ciocia, ale liczy się z rodzicami. Choć ta prawdziwa babcia dobrze ugotuje, przytuli i jeszcze poprasuje jak dziecko śpi. Na nianie nie zawsze można liczyć. Ja osobiście wolałam posłać dziecko do żłobka zamiast dać wychować go obcej kobiecie. Niestety prawda, bo więcej czasu przebywało by z nianią niż z mamą, a nie zawsze wiadomo co to za osoba.
Nie właściwego rozwiązania, rodzic musi decydować sam. Żłobek zapewnia opiekę, wyżywienie, rozwój – dziecko bardzo dużo się uczy, nie zapewnia ciepła i miłości, choć wiem że panie opiekunki robią wszystko, aby dzieci to otrzymało. Ja osobiście miałam ogromne poczucie bezpieczeństwa, wiedziałam, że w żłobku jest bezpieczny, nakarmiony i przebrany. Dzisiaj w żłobkach nikt nie pozwoli sobie na złe traktowanie, bo rodzic od razu napisze na portalu ogólno – społecznościowym i stronie internetowej. Są przypadki złego traktowania, ale warto popatrzeć na dziecko – emocjami wyraża czy jest mu tam dobrze, entuzjazm na widok pań, też daje do myślenia.
Po czwarte: egoizm bo wracam do pracy.
Wracam do pracy, bo muszę i chcę! Spłata kredytów, drogie życie i inne opłaty same się nie spłacą. Problemy finansowe są gorsze niż zła niania. Mama też ma potrzeby, szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Ma prawo wychodzić z domu, by wracać do niego szczęśliwa. Egoistycznie byłoby zostać w domu i być wiecznie sfrustrowanym, niezadowolony. Kobieta aktywna, to szczęśliwa mama, pada z zmęczenia, przyjemnego zmęczenia, bo wie, że dziecko jest bezpieczne, obiad ugotowany i jeszcze znajduje czas dla męża:)
Strach o dziecko to poczucie, które będzie zawsze, czy małe, czy dużo, nie odstąpi nas nigdy, taka już jest rola matki.
Rola cudowna.
Nawet pracująca mama jest wstanie ją odegrać wspaniale.